Narodowe Centrum Nauki

sobota, 31 stycznia 2015

Narodowe Centrum Nauki fabryką wątpliwych wynalazków

Marcin Kula, emerytowany profesor historii Uniwersytetu Warszawskiego:...im jestem starszy, tym bliższe jest mi powiedzenie, którego użyłem w artykule o uczelniach wyższych w „Przeglądzie Politycznym”: „Tylko cienka czerwona linia oddziela rozsądek od szaleństwa”. Nie ma rzeczy, nawet najrozsądniejszej, której nie można by było doprowadzić do absurdu.
Jakiś czas temu zostałem ekspertem Narodowego Centrum Nauki oceniającym wnioski o przyznanie grantów badawczych. Nie wytrzymałem i powiedziałem „nigdy więcej”. Kiedy znalazłem się w budynku tej instytucji, płynął w niej potok wniosków badawczych. Przypominało to fabrykę. Podstawowym kryterium przyjmowania projektów była liczba publikacji wnioskodawcy na jakiejś liście i liczba cytowań. Przywiązywanie wagi do tych wymogów przypominało obsesję. Osobiście, gdy pisałem prace, najmniej przejmowałem się modnymi akurat standardami. Tu było inaczej – fundament stanowiło pytanie: co przyniesie publikacja pracy? Dla mnie w nauce musi być coś ze sztuki, a nie z fabryki wynalazków. Wiem, że „fabryka” to przyszłość, ale ja nie chcę się do niej przystosowywać...
...W moim przekonaniu polskie środowisko naukowe nie działa w kierunku promowania oryginalności, swoistego wariactwa. A nie ma nauki bez wariactwa...
Więcej: TUTAJ

wtorek, 27 stycznia 2015

Każda zmiana w systemie nauki i szkolnictwa wyższego okazuje się patologią


Aleksander Temkin i Mateusz Piotrowski:... chodzi nie tylko o wysokość nakładów na naukę, lecz także o wadliwy system ich dystrybucji. Problem polega także na tym, że w Polsce w ostatnich latach zmienił się sposób finansowania uczelni. Pieniądze nie płyną już ze stałych funduszy strukturalnych. Nauka jest dziś finansowana za pośrednictwem Narodowego Centrum Nauki, które rozdaje środki w systemie grantowym. To jest zupełnie inny sposób myślenia o pracy naukowca i o uprawianiu nauki. I prowadzi do wielu patologii... Więcej: TUTAJ

środa, 14 stycznia 2015

Profesor Chciałbym-Być-Mistrzem z Ważnego Uniwersytetu nadal decyduje!

Z przykrością czytamy anonimowy artykuł opublikowany przez gazetę, która od kilkunastu już lat markuje zainteresowanie reformą szkolnictwa wyższego i nauki. Artykuł powiela wiele tekstów autorskich jakie napisano przez ostatnie lata, które gazeta odrzucała. Ot, fanaberie wydawnicze prowincjonalnej gazety, której imponują jedynie anonimowi zwycięzcy...

Artykuł anonimowego autora jest wszakże godny uwagi. Otwiera pewne obszary, które w dyskursie o mechanizmach upadku nauki polskiej nie były dotąd akcentowane: ...Jest połowa lat 90. Studiuję na rzadkim kierunku w Dobrym Instytucie na Ważnym Uniwersytecie w Metropolii. Pracę magisterską piszę u Profesora Mistrza. Gdy moja praca jest gotowa, Profesor nagle poważnie choruje. Recenzję pisze w szpitalu.

Profesor niestety wkrótce umiera, a jego obowiązki przejmuje młodszy Profesor Chciałbym-Być-Mistrzem (ChBM). Przejmuje też obowiązki opiekuna mojej już zrecenzowanej pracy magisterskiej. Nie ukrywa, że widziałby w niej wszystko inaczej
....Więcej: TUTAJ

Profesora Chciałbym-Być-Mistrzem odczytujemy jako symbol naszego kolegi... a kolegów różnej maści mamy wokół pełno. Każdy z nich, jeśli mu nie dostaje - zostaje ChBM.