Rosną niepokoje pseudonaukowców polskich z powodu słusznej ustawy dezubekizacyjnej Jarosława Gowina. Ustawa, choć od lat wyczekiwana, jest całkowicie nietrafiona i nie przystaje do rzeczywistości z kilku względów:
1. zejściowe pokolenie osób związanych z PZPR reprezentuje na przykład minister Barbara Kudrycka urodzona w 1956 roku, Od lutego 1978 do grudnia 1981 należała do PZPR. W 1980 zapisała się do NSZZ „Solidarność”. Od 2004 działa w Platformie Obywatelskiej...Na ile ta krótka przynależność w chylącej się do rozwałki PZPR przysporzyły pani minister atutów/chwały do dalszej kariery akademickiej, poselskiej, oraz w UE?
2. sama przynależność do PZPR czy służb PRL nie była jednak nigdy wyznacznikiem kariery akademickiej. Wystarczyło być mężem/żoną/bratem/siostrą/dzieckiem/a nawet wnukiem bez żadnej przynależności partyjnej, aby kariera akademicka dla pozbawionych pracowitości absolutnych miernot była zagwarantowana. Wiele z nich odeszło już na upragnione wysokie emerytury w stopniach profesorskich! Nie napracowali się, dzielnie odrzucali/niszczyli zagrażających im konkurentów mając poparcie w siatce rodzinnych powiązań...Na te najbardziej dewastujące naukę osoby oczywisty brak paragrafu...
3. proponuję porównać relacje punktu 1 z punktem 2...W punkcie 1 mamy do czynienia właściwie z jednostkami mniej lub bardziej uspołecznionymi/uwrażliwionymi na sprawy społeczne, dzięki "zaprzedaniu duszy" oraz ponoszeniu kosztów zaangażowania, robią karierę...W punkcie 2 mamy do czynienia z absolutną korupcją elit zarządzających nauką w Polsce, która istnieje po dziś dzień i nie pozostaje w żadnym związku z UB-ecją! To jest zdegenerowany stan mentalny współczesnego polskiego środowiska naukowego...
W 2018 roku pomysł na dezubekizację to kompletna atrapa, która wywołuje nieistniejące już demony, a nie rozwiązuje problemu upolityczniania karier naukowych, walki z korupcją w osiąganiu wyższych stopni naukowych, a nade wszystko pomija (przez brak oceny/ewaluacji) misyjność zawodu naukowca/nauczyciela akademickiego.
1. zejściowe pokolenie osób związanych z PZPR reprezentuje na przykład minister Barbara Kudrycka urodzona w 1956 roku, Od lutego 1978 do grudnia 1981 należała do PZPR. W 1980 zapisała się do NSZZ „Solidarność”. Od 2004 działa w Platformie Obywatelskiej...Na ile ta krótka przynależność w chylącej się do rozwałki PZPR przysporzyły pani minister atutów/chwały do dalszej kariery akademickiej, poselskiej, oraz w UE?
2. sama przynależność do PZPR czy służb PRL nie była jednak nigdy wyznacznikiem kariery akademickiej. Wystarczyło być mężem/żoną/bratem/siostrą/dzieckiem/a nawet wnukiem bez żadnej przynależności partyjnej, aby kariera akademicka dla pozbawionych pracowitości absolutnych miernot była zagwarantowana. Wiele z nich odeszło już na upragnione wysokie emerytury w stopniach profesorskich! Nie napracowali się, dzielnie odrzucali/niszczyli zagrażających im konkurentów mając poparcie w siatce rodzinnych powiązań...Na te najbardziej dewastujące naukę osoby oczywisty brak paragrafu...
3. proponuję porównać relacje punktu 1 z punktem 2...W punkcie 1 mamy do czynienia właściwie z jednostkami mniej lub bardziej uspołecznionymi/uwrażliwionymi na sprawy społeczne, dzięki "zaprzedaniu duszy" oraz ponoszeniu kosztów zaangażowania, robią karierę...W punkcie 2 mamy do czynienia z absolutną korupcją elit zarządzających nauką w Polsce, która istnieje po dziś dzień i nie pozostaje w żadnym związku z UB-ecją! To jest zdegenerowany stan mentalny współczesnego polskiego środowiska naukowego...
W 2018 roku pomysł na dezubekizację to kompletna atrapa, która wywołuje nieistniejące już demony, a nie rozwiązuje problemu upolityczniania karier naukowych, walki z korupcją w osiąganiu wyższych stopni naukowych, a nade wszystko pomija (przez brak oceny/ewaluacji) misyjność zawodu naukowca/nauczyciela akademickiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz