Ewa Kostarczyk w wywiadzie z ID o sprawach niepublikowanych, nierozpoznanych i wypieranych (ze świadomości)
ID: Coś Panią łączy z Maleńczukiem? Ciągle te cytaty...
EK: Z Maciejem Maleńczukiem? Chyba więcej niż można byłoby się po mnie spodziewać! Maleńczuk potrafi wyrażać emocje. W końcu w naszej interpersonalnej komunikacji ponad 90% to komunikacja niewerbalna, która kanalizuje właśnie nasze emocje. Zdecydowana większość badań psychologicznych potwierdza, że siła wpływu przekazu niejęzykowego pięciokrotnie przewyższa przekaz werbalny... Kontakt wirtualny to zdecydowanie za mało, aby kogokolwiek ocenić ...
ID: Czyli spotkała się Pani kiedyś z Maleńczukiem?
EK: Można z kimś spędzać po parę godzin dziennie i nigdy nie nawiązać kontaktu...Emocje są albo ich nie ma, w każdym razie szybko rozpoznajemy czy ktoś je udaje. Według badań Ekmana najlepszymi wskazówkami fałszu są gest i ton głosu....
A można się z kimś spotkać na krótką chwilę i ją podtrzymywać latami...do końca życia. Ale spotkać się można również w wymiarze transcendentalnym. Maleńczuk śpiewa o egzystencjalnym bólu, jest postacią, która podjęła walkę o własną transgresję. W końcu, nie są to obce mi obszary. Jestem autorką książki Neuropsychologia bólu, a w mojej działalności dydaktycznej trudno nie zahaczać o pojęcie transgresji...
ID: Będąc elementem świata akademickiego zadaje się Pani z bardem krakowskich ulic?
EK: Maleńczuk od dawna nie śpiewa na krakowskich ulicach lecz jest częścią polskiego show biznesu. Łączy nas pewnie również doświadczenie bycia na marginesie: on z marginesu wszedł do promowanego życia publicznego, a ja z wyżyn salonów eksperckich zostałam wykopana na margines. To zadziwiające doprawdy jak niewiele potrzeba, aby znaleźć się na marginesie, a o tym decyduje przede wszystkim środowisko. Od kilku lat prowadzę wykład o psychologicznych uwarukowaniach niedostosowania społecznego. Maleńczuk, zarówno jego osoba jak i wiele jego publicystycznych piosenek to znakomita ilustracja moich wykładów. Emocje pomagają naszej pamięci, jeśli je wyeliminujemy to osłabiamy koncentrację uwagi, przekaz werbalny staje się mało czytelny. Wygrywają wtedy politycy, a przegrywają ludzie, których świadomość została przymulona. Polityka miłości oraz eksponowanie proreformacyjnej postawy działa na ludzkie umysły jak alkohol, narkotyki lub transowe tańce.
ID: A jak działają na nas piosenki ulicznych bardów?
EK: Otwierają horyzonty. Ja się wychowałam na piosence francuskiej, między innymi na piosenkach Brassensa. Upłynęło wiele lat zanim poznałam życiorys Brassensa i dlatego tym bardziej jestem fanką Maleńczuka...Brassens jest nadal aktualny...
To przewaga sztuki nad prawem, polityką i technologią. Sądzę, że dlatego tak agresywnie te ostatnie walczą o swoje pięć minut... Maleńczuk nie musi, bo jest artystą.
ID: Coś Panią łączy z Maleńczukiem? Ciągle te cytaty...
EK: Z Maciejem Maleńczukiem? Chyba więcej niż można byłoby się po mnie spodziewać! Maleńczuk potrafi wyrażać emocje. W końcu w naszej interpersonalnej komunikacji ponad 90% to komunikacja niewerbalna, która kanalizuje właśnie nasze emocje. Zdecydowana większość badań psychologicznych potwierdza, że siła wpływu przekazu niejęzykowego pięciokrotnie przewyższa przekaz werbalny... Kontakt wirtualny to zdecydowanie za mało, aby kogokolwiek ocenić ...
ID: Czyli spotkała się Pani kiedyś z Maleńczukiem?
EK: Można z kimś spędzać po parę godzin dziennie i nigdy nie nawiązać kontaktu...Emocje są albo ich nie ma, w każdym razie szybko rozpoznajemy czy ktoś je udaje. Według badań Ekmana najlepszymi wskazówkami fałszu są gest i ton głosu....
A można się z kimś spotkać na krótką chwilę i ją podtrzymywać latami...do końca życia. Ale spotkać się można również w wymiarze transcendentalnym. Maleńczuk śpiewa o egzystencjalnym bólu, jest postacią, która podjęła walkę o własną transgresję. W końcu, nie są to obce mi obszary. Jestem autorką książki Neuropsychologia bólu, a w mojej działalności dydaktycznej trudno nie zahaczać o pojęcie transgresji...
ID: Będąc elementem świata akademickiego zadaje się Pani z bardem krakowskich ulic?
EK: Maleńczuk od dawna nie śpiewa na krakowskich ulicach lecz jest częścią polskiego show biznesu. Łączy nas pewnie również doświadczenie bycia na marginesie: on z marginesu wszedł do promowanego życia publicznego, a ja z wyżyn salonów eksperckich zostałam wykopana na margines. To zadziwiające doprawdy jak niewiele potrzeba, aby znaleźć się na marginesie, a o tym decyduje przede wszystkim środowisko. Od kilku lat prowadzę wykład o psychologicznych uwarukowaniach niedostosowania społecznego. Maleńczuk, zarówno jego osoba jak i wiele jego publicystycznych piosenek to znakomita ilustracja moich wykładów. Emocje pomagają naszej pamięci, jeśli je wyeliminujemy to osłabiamy koncentrację uwagi, przekaz werbalny staje się mało czytelny. Wygrywają wtedy politycy, a przegrywają ludzie, których świadomość została przymulona. Polityka miłości oraz eksponowanie proreformacyjnej postawy działa na ludzkie umysły jak alkohol, narkotyki lub transowe tańce.
ID: A jak działają na nas piosenki ulicznych bardów?
EK: Otwierają horyzonty. Ja się wychowałam na piosence francuskiej, między innymi na piosenkach Brassensa. Upłynęło wiele lat zanim poznałam życiorys Brassensa i dlatego tym bardziej jestem fanką Maleńczuka...Brassens jest nadal aktualny...
To przewaga sztuki nad prawem, polityką i technologią. Sądzę, że dlatego tak agresywnie te ostatnie walczą o swoje pięć minut... Maleńczuk nie musi, bo jest artystą.