Narodowe Centrum Nauki

poniedziałek, 14 marca 2011

GORZKIE ŻALE : Dyskryminacja

Ewa Kostarczyk w wywiadzie z ID o sprawach niepublikowanych, nierozpoznanych i wypieranych (ze świadomości):

ID: Czy poważnie Pani uważa, że zagadnienia o których mówimy podpadają pod zjawisko dyskryminacji? To mocne stwierdzenie. Nie przesadne?


EK: Pojęcie dyskryminacji jest bardzo szerokie i do tej pory najczęściej kojarzone było z dyskryminacją rasową, etniczną, wszelkich mniejszości czy to narodowych czy to związanych na przykład z preferencjami seksualnymi. Z punktu widzenia nauk społecznych z dyskryminacją mamy do czynienia w systemach opierających się na przywilejach grupowych, które działają na każdym poziomie społeczeństwa podtrzymując ideologię określonej supremacji Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej, artykuł 21 zakazuje dyskryminacji nie tylko z powodów: rasy, koloru skóry, pochodzenia etnicznego czy społecznego, cech genetycznych, języka, religii, przynależności do mniejszości narodowej, stanu posiadania, niepełnosprawności, wieku lub orientacji seksualnej, lecz również z powodu: przekonań i wszelkich wyrażanych opinii.

ID: Konstytucja RP wszystkie te prawa nam zapewnia w artykule 54, rozdziału II o wolności, prawach i obowiązkach człowieka i obywatela, która każdemu zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

EK: Wiara w słowo pisane jest nieograniczona. Ostatnio okazało się jak łatwo można w ten sposób zmanipulować władze TVP i bez żadnej weryfikacji kompetencji uzyskać niezwykle korzystny kontrakt, znacznie przekraczający możliwości zarobkowe przeciętnego obywatela RP. Dokładnie taką samą manipulacją jest Konstytucja RP, której wiarygodność oraz przestrzeganie zobowiązuje obywatela RP do jej mentalnego – lecz nie praktycznego zaakceptowania. Magia słowa pisanego, autorytarnie opieczętowanego ma taką samą moc sprawczą co rytuały zaklinania w społeczeństwach prymitywnych. Służy też tym samym celom: odpodmiotowienia człowieka w celu uzyskania korzyści przez szeroko rozumianą elitę władzy, która tworzy coraz to nowsze kodeksy, zespoły do rozwiązywania różnorodnych problemów społecznych – chętnie odwołujące się do pojęć etyki czy moralności jako wdzięcznej przykrywki właściwych intencji władzy.

ID: Czy jednak władza ma prawo zabezpieczać się przed wolnomyślicielami lub anarchistami?

EK: Rozumiem, że omawiamy tutaj przypadki dyskryminacji w polskim środowisku akademickim, które powinno być skoncentrowane na zapewnieniu wszystkim, czyli bez względu na stopnie naukowe, równego dostępu do wiedzy, wyrażania opinii czy udziału w reformie szkolnictwa wyższego. W tym środowisku dyskryminacja nie dotyczy jedynie różnic poglądowych. Czasem jest wynikiem prowadzonej polityki finansowej. Przykładowo; polscy studenci PUM niedawno skarżyli się, że mają zajęcia w grupach sześcioosobowych (tzw. klinicznych), podczas gdy studenci zagraniczni mogą pracować w grupach maksymalnie czteroosobowych...Pojęcie dyskryminacji jest szerokie, ale jego rdzeń to subiektywne poczucie pomijania, gorszego traktowania, niesprawiedliwości. Dyskryminacja w polskim środowisku akademickim istnieje i ma się całkiem dobrze.

ID: Nie lubi Pani władzy...

EK: A czy jest w tym coś złego? Za nielubienie wszelkiej władzy w 1988 roku Nadżib Mahfuz otrzymał nagrodę Nobla. Zapewne cieszy się obserwując spoza chmur współczesne wypadki w Egipcie, choć pewnie radość ogranicza jego własny sceptycyzm: Na rewolucjach, które są zazwyczaj tworem wielkich umysłów i dziełem ludzi odważnych, korzystają w końcu tchórze (Rozmowy nad Nilem, 1966). Pułapką społeczeństwa postkomunistycznego jest bezwarunkowe uwielbienie tych którzy obalili komunizm – niezależnie od jakości ich działań. Wyrażanie dezaprobaty dyskryminuje, rzuca cień podejrzenia - szczególnie w młodych, niestabilnych demokracjach i społeczeństwach opartych na wierze w zabobony typu: Zły ptak co własne gniazdo kala. Mam takiego znajomego co w tytule maila umieszcza to porzekadło i nigdy do końca nie wiem kto dla niego jest tym złym...on czy ja? Zaszedł dalej więc pewnie to ja, ale dla mnie tkwiącej w pewnym niezasłużonym niebycie - to raczej on...
Wyrażanie dezaprobaty godzi w stereotyp, który władza chce narzucić, a jednym z silniejszych mechanizmów obronnych człowieka jest konformizm. Kupujemy opinie ferowane przez media, które zawsze i wszędzie bronią jedynie uprzywilejowanej grupy społecznej, czyli tych, którzy w taki czy inny sposób dorobili się w danym systemie. Pokazywanie biedy i wykluczenia oraz zawrotnych, zaskakujących karier osób z tzw. marginesu społecznego, to jedno z narzędzi zapewniające sukces władzy, która wyklucza właściwych czyli równorzędnych partnerów – bo tak naprawdę - to oni mają pozostać w cieniu, wykluczeniu i zapomnieniu...

ID: Nie podziela Pani entuzjazmu środowiska akademickiego popierającego reformę nauki i szkolnictwa wyższego?

EK: Nie wiem o jakich środowiskach tutaj mówimy. Czy o studentach zrzeszonych w PSRP, przekupionych przez MNiSW mizernymi zniżkami na PKP, kuźni elit politycznych na wzór prototypu jakim był Socjalistyczny Związek Studentów Polskich? Czy o wąskim, technokratycznym środowisku FIAP zachwyconym decyzjami ustawodawczymi podejmowanymi przez MNiSW? Środowisku, które wylansowało ostatnio Andrzeja Jajszczyka na dyrektora Narodowego Centrum Nauki w Krakowie, pomimo braku społecznego mandatu (w 2005 r. bez powodzenia kandydował do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej), lecz zgodnie z zasadą wyrzucają cię oknem to wejdź drzwiami - wyszedł na swoje!
Nie znam żadnego innego środowiska akademickiego, które opowiadałoby się za reformą nauki i szkolnictwa wyższego w jej obecnym kształcie. Tutaj chyba najwyraźniej widać rozłam w środowisku i dyskryminację tych środowisk, które nie opowiadają się za reformą. Wszyscy jakoś zapominają, że środowisko akademickie tworzą przede wszystkim anonimowi, pozbawieni podmiotowości i wyzyskiwani nauczyciele akademiccy, zastraszani artykułami w prasie typu: zobacz co uczyni rektor twojej uczelni jeśli podskoczysz... To środowisko nie ma zazwyczaj zaplecza partyjnego, ale ma rodzinę, którą musi utrzymać. I czy jest sens trzymania się polskiej uczelni, jeśli w McDonald's w Niemczech można zarobić 1000 euro?

Czy konieczność dokonywania wyborów tego rodzaju przez wykształcone osoby pozostaje w zgodzie z Konstytucją RP i Kartą Praw Podstawowych Unii Europejskiej?

Czy takie wybory nie warunkują postaw społeczeństwa do państwa, które nie jest w stanie zabezpieczyć ich podstawowych potrzeb i wysyła kolejne pokolenie na saksy?