...Gronostaje na straży (swoich) wartości
Kiedy MNiSW wyszło ze swymi skromnymi i już bardzo okrojonymi propozycjami zmian w polskim systemie nauki i szkolnictwa wyższego, czyli pakietem obecnie dyskutowanych reform, kto zareagował najostrzej i najbardziej negatywnie? Wydawałoby się, że liderzy polskich uczelni powinni być także liderami postępu, główną siłą napędową zmian na lepsze i w związku z tym najsilniejszym wsparciem dla reform. A jednak nie, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) najbardziej ze wszystkich obruszyła się na propozycje zmian i natychmiast przedstawiła swoją, lepszą „strategię” rozwoju nauki i szkolnictwa wyższego na bliższą i dalszą przyszłość. Pobieżne przejrzenie tego dzieła (na dokładne czytanie szkoda czasu…) ukazuje kompletną odporność tego gremium na zmiany w świecie.
W skrócie to streszczę: KRASP proponuje ewentualnie pozmieniać trochę szyldy, może podmalować nieco ściany, a co najważniejsze - dorzucić dużo pieniążków i broń Panie Boże niczego więcej nie zmieniać. Będzie świetnie i pięknie, czyli po staremu i bez kłopotów. Na propozycje menedżerskiego zarządzania uczelniami (co jest w dzisiejszych czasach nieodzowne!) KRASP zareagowała wręcz histerycznie, wytaczając na plac boju działa najcięższego kalibru. Rektorzy stwierdzili mianowicie, że choć menedżerowie mogą mieć doświadczenie w zarządzaniu różnymi przedsiębiorstwami, czasem nawet dużymi, to po prostu nie potrafią zarządzać uczelniami, bo nie są w stanie ogarnąć „kompleksowości procesu badań naukowych”. Zaintrygowała mnie ta kompleksowość i postanowiłem zgłębić jej badawcze tajniki w wydaniu polskich rektorów...