Kazimierz Turaliński - doktorant nauk prawnych,
politolog, specjalista ds. bezpieczeństwa. Autor opracowań książkowych
dotyczących służb specjalnych oraz przestępczości zorganizowanej. Od
2001 roku pracuje w komercyjnym sektorze wywiadu gospodarczego i
politycznego, w tym przy organizacji usług detektywistycznych,
ochroniarskich i prawnych na terenie państw dawnego Bloku Wschodniego:...Andrzej Lepper planował nowe interesy z Białorusią i dbał o
cudem wracającego do zdrowia syna. Gen. Petelicki sprowadzał do Polski
amerykańską wywiadownię gospodarczą, zachowywał też wesoły nastrój w
czasie imprez z kolegami. Remigiusz Muś (technik JAK-a) wierzył, że
znajdzie dobrą pracę w sektorze cywilnym, poza tym był młody, miał
kochającą żonę a podstawy egzystencji zapewniała wojskowa emerytura.
Żaden z nich nie pozostawił listu pożegnalnego, ani nie leczył się
psychiatrycznie, za to wszyscy z nich byli umówieni wkrótce po dniu
śmierci na spotkania ze znajomymi lub kontrahentami. Ich bliscy nie
wierzą w samobójstwa...
...Historia współczesnego świata i statystyka nie znają drugiego takiego
przypadku jak polska seria samobójstw oraz śmiertelnych wypadków
przedstawicieli jednej tylko strony sceny politycznej i świadków
kluczowych śledztw. Zdarzały się za to identyczne serie zabójstw, np. we
Włoszech podczas tzw. drugiej wielkiej wojny mafijnej klanów
sycylijskich, albo w Związku Radzieckim w latach czystek NKWD. Wtedy też
masowo ginęli politycy, urzędnicy państwowi i świadkowie, ale sprawy
te, z uwagi na zazwyczaj dużą ilość ran postrzałowych, można było
zaklasyfikować według mniej kontrowersyjnego kryterium.
Obecnie zamiast pragmatycznych komunikatów prasowych prokuratury słyszymy raczej nacechowane emocjami stanowisko polityczne, oparte nie na wiedzy naukowej (medycynie sądowej, kryminalistyce, kryminologii i suicydologii), lecz na wiedzy chodnikowej, zgodnie z którą pierwsze wrażenie nie kłamie, samobójstw nigdy się nie pozoruje, a ustalenie po czasie przebiegu wydarzeń jest dziecinnie proste. Nie, nie jest. I powie to każdy uczciwy „prorok” i „pies”. A później doda, że tak naprawdę klasyfikacja zgonu jako samobójstwo to często pójście po najlżejszej linii oporu, byle statystyka zamkniętych spraw się zgadzała a koszty śledztwa były minimalne.
Gdy do ofiar się nie strzela, niekiedy trudno zauważyć przestępstwo... Więcej:DP
A przy okazji:
okoliczności śmierci Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego kancelarii
premiera Donalda Tuska, trudno uznać za
wyjaśnione...TUTAJ
Obecnie zamiast pragmatycznych komunikatów prasowych prokuratury słyszymy raczej nacechowane emocjami stanowisko polityczne, oparte nie na wiedzy naukowej (medycynie sądowej, kryminalistyce, kryminologii i suicydologii), lecz na wiedzy chodnikowej, zgodnie z którą pierwsze wrażenie nie kłamie, samobójstw nigdy się nie pozoruje, a ustalenie po czasie przebiegu wydarzeń jest dziecinnie proste. Nie, nie jest. I powie to każdy uczciwy „prorok” i „pies”. A później doda, że tak naprawdę klasyfikacja zgonu jako samobójstwo to często pójście po najlżejszej linii oporu, byle statystyka zamkniętych spraw się zgadzała a koszty śledztwa były minimalne.
Gdy do ofiar się nie strzela, niekiedy trudno zauważyć przestępstwo... Więcej:DP
A przy okazji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz