Narodowe Centrum Nauki

środa, 8 października 2014

Lans Bieńkowskiej ukazuje mechanizmy promowania ludzi w polskiej polityce, nauce, dziennikarstwie i szkolnictwie wyższym

Marcin Wolski: ...Bieńkowska lansowana była od początku swej politycznej kariery jako, no może nie cudowne dziecko, ale jako cudowna dama w rządzie Donalda Tuska, która za swoje błyskotliwe osiągnięcia i wyjątkowe kompetencje została nagrodzona wyjazdem do Brukseli.
No i to rodzi naturalne pytanie, jak w ogóle jest z tymi kompetencjami w kontekście brukselskiej prezentacji. Czy może poniosły ją nerwy, choć – co nawet polscy widzowie mogli zobaczyć – pomagała sobie odpowiadając na pytania po polsku. Jak na osobę, która włada ilomaś tam językami, w tym farsi i urdu, czy jakimiś perskimi, to trochę zaskakujące...
Kto włada tymi wszystkimi językami. Ona?
Tak, ona! Dotarły do mnie wieści, ale to trzebaby sprawdzić, że skończyła jakąś specjalizację orientalistyczną i włada perskim. Urdu i farsi to sobie teraz wymyśliłem, ale że podobno zna języki zachodnie oraz jakieś orientalne. No i te pare zdań po angielsku, które usłyszeliśmy, świadczą raczej o tym, że nie mówi jak osoba kompetentna, ale „na około”, czyli stara się zagadać odpowiedzi. Pytanie jest więc całkiem na miejscu: jak naprawdę jest z jej kompetencjami, zaczynając od umiejętności językowych, a kończąc na umiejętności rozwiązywania problemów.
No i tu jest ten problem. Polacy z głównym mediów nie mają szans dowiedzieć się prawdy, ale tego, co sufluje propaganda rządowa za ich posrednictwem. Smutne, że młodzi dziennikarze zachowują się jak ich starsi koledzy, których widzieliśmy w „Dziennikach Telewizyjnych”... Są często stojakami do mikrofonów dla polityków PO, jak kiedyś dla działaczy PZPR...
Więcej: TUTAJ


Brak komentarzy: