Narodowe Centrum Nauki

wtorek, 29 czerwca 2010

Larum grają!

Ernest Skalski: Na froncie – uczono mnie w LWP – atakujący musi mieć trzykrotną przewagę nad przeciwnikiem, broniącym swoich pozycji. Ale nie w wojnie domowej, gdzie częściej zwycięża strona atakująca, nawet jeśli początkowo jest słabsza. Powiększa bowiem swe siły zdobywając teren obrońców. Wynik najczęściej przesądzają chwiejni, popierający tych, którzy przejawiają odwagę, inicjatywę. (Jedną z przyczyn klęski bolszewików w 1920 roku było to, że komandarm Tuchaczewski potraktował wojnę z Polską jako element wojny domowej w Rosji: odezwa do ludności ”zachodnich gubernii”) Ta sama zasada sprawdza się w rozgrywkach politycznych. Strony, nawet przy zmiennych kolejach, na ogół zachowują swoje żelazne elektoraty, lecz przy porównywalnych siłach o wyniku decyduje postawa niezdecydowanego centrum, które podąża za zdecydowanymi. A jesteśmy już demokracją na tyle dojrzałą, że i u nas obowiązuje ta reguła.

Kandydat PO jest okopany. Już ma władzę prezydenta i marszałka Sejmu, a w nim – i w Senacie – za sobą większość. I popiera go premier, polityk numer jeden w kraju. Ale to Jarosław Kaczyński jest już trzeci miesiąc w natarciu. Przejawia inicjatywę, jest elastyczny, dopasowuje się do sytuacji. Zaraża swoja partię wolą walki. Jej ludzie grają na swego lidera, bo mu wierzą i wiedzą, że walczą również o swoje. I udało mu się wyjść poza ramy swego żelaznego elektoratu, szacowanego na 20 – 25 procent wyborców, w porywach – 30. Te 5 – 10 procent nadwyżki, przy z grubsza wyrównanych siłach, to wiele.


Kinga Dunin, z Krytyki Politycznej wpierw w ”Wysokich Obcasach” zadeklarowała, że nie zagłosuje na Komorowskiego, który kobiety we flocie wojennej Danii miał nazwać kaszalotami. Potem w wywiadzie dla Piotra Najsztuba w ”Przekroju” szerzej uzasadniła swą niechęć do Komorowskiego – zupa podana przez żonę w spocie wyborczym, rzecz jasna – i oświadczyła, że skreśli obu, ale chciałaby aby wygrał Kaczyński i poprzeszkadzał Tuskowi. W czym, tego już pani nauczycielka akademicka nie mówi...

Profesor i europosłanka Joanna Senyszyn, która w europarlamencie zabiera głos tylko po to aby oskarżać Polskę o dyskryminację kobiet, mniejszości seksualnej i kogo się tylko da, zapowiedziała, że nie zagłosuje na żadnego z panów K. i nawet nie musiała mówić dlaczego. Profesor Magdalena Środa zapowiedziała, że nie wybierze Komorowskiego z powodu kaszalotów i zupy...

Brak komentarzy: