Prof. dr hab. Ewa Górecka, Wydział Chemii, Uniwersytet Warszawski:...
...Czy powszechny system grantów rozwiąże problemy polskiej nauki? Bardzo wątpię. Czy może Pan podać przykład, chociaż jednego projektu, który skończył się fiaskiem, nawet jeżeli cele projektu nie zostają osiągnięte a projekt kończy się bez publikacji/patentów lub bardzo słabymi publikacjami?
Proces recenzowania zakończonych projektów jest w Polsce fikcją. Środki na badania są w dużym stopniu rozdawane bez większych zobowiązań. Strona finansowa grantów najczęściej sprowadza się do podania tytułów zadań i sum wziętych z sufitu. Brak sensownych kalkulacji często wynika z tego, że trudno jest racjonalnie zaplanować i przeanalizować wydatki w ciągu krótkiego czasu od ogłoszenia programu do złożenia projektu, niektórych kosztów istotnych z punktu widzenia realizacji projektu Ministerstwo nie uznaje za "kwalifikowane", np. nie można przeznaczyć pieniędzy na utrzymanie aparatury a jedynie na jej zakup etc. Co jakiś czas zmieniają się reguły finansowe (dotyczy to zwłaszcza grantów "europejskich") i koszty kwalifikowane nagle stają się niekwalifikowane i odwrotnie; na dodatek reguły są bardzo skomplikowane (np. w grantach europejskich kilka razy przy rozliczeniach finansowych przelicza się euro na złotówki i złotówki na euro) i niemal do każdego projektu inne.
Co najważniejsze, naukowcy składający projekty nie są zainteresowani rzeczywistą analizą kosztów, gdyż rzadko zdarza się by otrzymali pieniądze, o które aplikują. W sytuacji, gdy regułą jest, że decydent przyznaje środki znacznie mniejsze niż, te o które grantobiorca się ubiegał, aplikant zachowując się racjonalnie zawsze przeszacowuje budżet. Ma to szczególnie opłakane skutki przy dużych grantach.
Wyniki wcześniejszych projektów i osiągnięcia naukowe praktycznie nie maja żadnego wpływu na przyznawanie następnych grantów. Nikt nie sprawdza na etapie recenzowania aplikacji jak zakończyły się poprzednie granty wnioskodawcy.
Nikt nie liczy efektywności wydanych pieniędzy na projekty naukowe, nikt nie wie ile kosztuje w Polsce "wyprodukowanie" publikacji naukowej. Do oceny jakości publikacji zamiast przyjętego na całym świecie systemu IF (bazującego na średniej liczbie cytowań wszystkich artykułów opublikowanych w danym piśmie) Ministerstwo wprowadziło własny system, który istotnie spłaszcza różnice między dobrą a złą publikacją i sztucznie zawyża rolę tzw. zgłoszeń patentowych bez żadnego znaczenia praktycznego.
System grantów przyjmuje się jako dogmat polityki naukowej państwa, ale może należy się zastanowić, czy rzeczywiście spełnia on swoją funkcję, czy system, w którym płaci się za "obietnice" (z roku na rok coraz bardziej nierealne, bo tylko takie gwarantują sukces aplikacji) jest naprawdę dobry. W każdej innej dziedzinie płaci się za wyniki! Dlaczego nie zastosować w nauce systemu opartego na wynikach?...