Doktor kameleon czyli magister Mariusz K.vel dr Noah Rosenkranz był dyscyplinarnie usuniętym z zawodu sędzią na Podlasiu.
Podając się za izraelskiego naukowca i nagradzanego prawnika, uzyskał zatrudnienie na trzech uczelniach: Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, w warszawskiej Uczelni Łazarskiego i Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Nauk Społecznych w Otwocku. Sprawa była opisywana przez dr Marka Wrońskiego na łamach Forum Akademickiego, a także w tygodniku Polityka w 2011 r.
Noah Rosenkranz posługiwał się fałszywą kopią dyplomu doktora prawa międzynarodowego obronionego na Freie Universität Berlin oraz izraelską habilitacją "Orzeczenia prejudykatowe Trybunału Europejskiego". Chwalił się też nagrodami prestiżowych zagranicznych instytutów, których nigdy nie dostał albo które w ogóle nie istnieją.
Ciekawe, że postać wykładowcy wzbudziła podejrzenia studentów, a nie kadry naukowej oraz decydentów uczelni, które go zatrudniły TUTAJ
Poszukiwanego listem gończym przez blisko dwa lata udało się zatrzymać, a prokuratura przedstawiła mu zarzuty: wyłudzenia, podrabiania dokumentów i posługiwania się podrobionymi dokumentami, za co grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.
Więcej: gw
Podając się za izraelskiego naukowca i nagradzanego prawnika, uzyskał zatrudnienie na trzech uczelniach: Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, w warszawskiej Uczelni Łazarskiego i Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Nauk Społecznych w Otwocku. Sprawa była opisywana przez dr Marka Wrońskiego na łamach Forum Akademickiego, a także w tygodniku Polityka w 2011 r.
Noah Rosenkranz posługiwał się fałszywą kopią dyplomu doktora prawa międzynarodowego obronionego na Freie Universität Berlin oraz izraelską habilitacją "Orzeczenia prejudykatowe Trybunału Europejskiego". Chwalił się też nagrodami prestiżowych zagranicznych instytutów, których nigdy nie dostał albo które w ogóle nie istnieją.
Ciekawe, że postać wykładowcy wzbudziła podejrzenia studentów, a nie kadry naukowej oraz decydentów uczelni, które go zatrudniły TUTAJ
Poszukiwanego listem gończym przez blisko dwa lata udało się zatrzymać, a prokuratura przedstawiła mu zarzuty: wyłudzenia, podrabiania dokumentów i posługiwania się podrobionymi dokumentami, za co grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.
Więcej: gw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz