Elitarne spotkania przy suto zastawionym stole. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dyskutuje o kapitale intelektualnym, który myje garnki za granicą, albo kręci watę cukrową na zbliżające się odpusty wielkanocne.
A elity tego kraju nie zdają sobie sprawę, że kapitał to nie ci utytułowani na stanowiskach dyrektorskich i powpychani do ministerstw.
Czy kiedykolwiek sobie z tego zdadzą sprawę? Czy ktokolwiek na to liczy?