Zdaniem NIK w systemie nadzoru nad badaniami klinicznymi panuje bałagan. Rektorzy uczelni medycznych tworzą nierzetelne raporty. Minister zdrowia nie weryfikuje ich treści, a Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych nie kontroluje sytuacji z powodu przestarzałych narzędzi informatycznych. A wszystko to może poważnie odbić się na bezpieczeństwie pacjenta. Takie niepokojące wnioski powstały po kontroli działalności 11 uczelni medycznych, Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego oraz Urzędu Rejestracji i Ministerstwa Zdrowia w latach 2006-2009.
Najmocniej Naczelna Izba Kontroli skrytykowała Ministerstwo Zdrowia, Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych oraz uczelnie medyczne w Poznaniu i Lublinie. Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego wypadło na tym tle znacznie korzystniej.