Jan Smoleński, Krytyka Polityczna: Od jakiegoś czasu mówi się o „potrzebie zmian w edukacji wyższej”. W Dniu Edukacji Narodowej przeglądałem ogólnopolskie dzienniki. Do tej pory pamiętam, że tylko w jednym z nich trafiłem na tekst poświęcony wyższym uczelniom. Znajdował się w dodatku „Moja Firma”. Czy to coś mówi o dzisiejszym sposobie myślenia o edukacji wyższej w Polsce?
Dr Filip Ilkowski, Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego: Zdecydowanie tak. W przygotowanym przez minister Barbarę Kudrycką projekcie zmian w szkolnictwie wyższym rzuca się w oczy przede wszystkim ogromny wzrost znaczenia kręgów biznesowych w szkolnictwie. Art. 4, ust. 4 projektu zmian ustawy jasno mówi, że organizacje pracodawców będą miały wpływ na kształt programów nauczania i proces dydaktyczny. Ponadto w radzie, która ma być centralnym ciałem w szkolnictwie wyższym, będzie zasiadać więcej przedstawicieli organizacji pracodawców (czterech) niż przedstawicieli studentów (trzech). Wszystko zmierza do większego podporządkowania szkolnictwa wyższego doraźnym interesom biznesmenów. Powinniśmy zdecydowanie protestować przeciw zjawisku, które można nazwać makdonaldyzacją edukacji – gdzie studenci, niczym hamburgery, traktowani są jak produkty wyrzucane na rynek.