Narodowe Centrum Nauki

sobota, 29 maja 2021

Rozwój pozorny polskiego życia akademickieg i naukowego dzięki niekontrolowanym plagiatom

Z wywiadu Grzegorza Sroczyńskiego z Markiem Wrońskim: W ramach reformy szkolnictwa wyższego wprowadzono punkty za publikacje w czasopismach naukowych. Uczelniom na tych punktach zależy, więc zaczęły stosować zachęty finansowe: publikujesz pracę w dobrym czasopiśmie, to dostajesz od rektora parę tysięcy złotych. Na Politechnice Wrocławskiej kilka lat temu jeden z adiunktów wpadł na pomysł, żeby sobie dorobić. Posyłał kiepskie prace do prestiżowego czasopisma, w którym obowiązywał zwyczaj, że autor może zaproponować recenzentów - dwóch wybitnych profesorów, którzy na danej dziedzinie się znają. On więc proponował tych recenzentów, rzeczywiście były to światowe sławy, i dla wygody redakcji podawał od razu ich adresy mailowe. Te adresy stworzył własnoręcznie w Gmailu. Za jakiś czas redakcja przysyłała mu do recenzji jego własny artykuł, jak się można domyślić recenzje wracały entuzjastyczne, praca się ukazywała, a nasz bohater inkasował 2500 zł od uczelni za zebrane punkty. No ale siódma praca była już tak kiepska, że zastępca naczelnego złapał się za głowę, kiedy przeczytał bardzo pozytywną recenzję o tym beznadziejnym maszynopisie. Wziął telefon i zadzwonił do Tokio, bo „recenzentem” był japoński profesor. I się wydało...

Więcej: https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27017738,doktoraty-copy-paste-polska-nauka-uzaleznila-sie-od-plagiatow.html#s=BoxOpMT

Brak komentarzy: