...Niedawno minister Barbara Kudrycka opisywała, jakie rządowe projekty będą służyć młodym naukowcom ("Idzie młodość w nauce", "Gazeta" 15 września). Później - w kontrze do obietnic pani minister - prof. Jan Hartman ("Doktorant w maśle", "Gazeta" 23 września) przekonywał, że doktoranci mają wygórowane oczekiwania. Krytykował postulaty "doktoranckich elit", odnosząc się do listu otwartego, jaki przygotowało środowisko skupione wokół Stowarzyszenia Naukowego "Collegium Invisibile". Poczuliśmy się wywołani do odpowiedzi.
To, że prof. Hartman pisał swój doktorat "na maszynie ustawionej na taborecie, siedząc na sedesie w łazience w piwnicy", jest heroiczne i mówi obrazowo o wyrzeczeniach, które kosztowało go napisanie pierwszej książki. Jaka intencja kryje się jednak za przywołaniem tego przykładu? Że warunki uprawiania nauki nie są ważne? Że jak się jest młodym, to można więcej wytrzymać "dla idei"?...