Krzysztof Rybiński:...mamy demograficzne tsunami na uczelniach wyższych. Ponieważ gwałtownie spada liczba osób w wieku 19 – 24 lata w ciągu dekady zbankrutuje wiele uczelni w Polsce, a te, które pozostaną, mogą mieć poważne problemy finansowe, chyba że zwolnią dużą cześć kadry naukowej albo nauczą się pozyskiwać środki finansowe realizując zlecenia dla biznesu.
Można nic z tym nie robić, tak jak obecnie, i w ciągu dekady udział publicznych wydatków na szkolnictwo wyższe w dochodzie narodowym spadnie, co przy niezmiennie śmiesznie niskich nakładach na badania w sumie będzie prowadziło do degradacji cywilizacyjnej Polski.
Ale można inaczej, co wymagałoby ścisłej współpracy pięciu ministrów: nauki i szkolnictwa wyższego, pracy, spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych i rozwoju regionalnego.
Wiem, wiele osób stwierdzi od razu, że projekt wymagający ścisłej współpracy pięciu ministrów, na przykład poprzez powołanie zespołu projektowego, jest teoretyczną dyrdymałą, nie do zastosowania w praktyce. Z reguły jeden minister coś robi w swoim obszarze, a inni są potem konsultowani w ramach tzw. konsultacji międzyresortowych.
No, ale tutaj tak się nie da, trzeba powołać zespół projektowy, który przecina w poprzek pięć ministerstw-silosów. W tym projekcie podjęto by próbę osiągnięcia kilku celów na raz.
Po pierwsze, celem byłoby zwiększenie tak bardzo potrzebnej imigracji, ale w taki sposób, żeby do Polski przyjeżdżały osoby, które będą studiować i potem podejmować pracę w wysokowydajnych usługach i przemyśle, dzięki czemu będą płacić podatki, więc dochody budżetu będą duże i będą środki na naukę, badania i rozwój.
Poprzez studia imigranci zasymilują się, nauczą języka, poznają naszą historię i kulturę. Będą dobrymi obywatelami Rzeczypospolitej.