Narodowe Centrum Nauki

niedziela, 8 sierpnia 2010

Młodych coraz mniej. Ale na studiach i tak tłoczno

Prof. Ryszard Cichocki, socjolog UAM: ...Dla dzisiejszych dwudziestolatków wyższe wykształcenie znaczy dziś tyle samo, co średnie dla pokolenia ich rodziców...Idziemy w tym samym kierunku, co Europa Zachodnia. Uczestniczyłem kiedyś w kursie niemieckiego z grupą studentów z Włoch. Ich poziom był bardzo kiepski, choć byli na piątym roku germanistyki! Jeśli nie chcemy dopuścić do takiej sytuacji, możemy wzorem Francuzów wyznaczyć najlepsze uczelnie, na które dostać się bardzo trudno, lecz dyplom znaczy bardzo dużo. Umasowienie szkolnictwa wyższego samo w sobie nie jest niczym złym, jeżeli jednak nad nim nie zapanujemy, na uczelniach zapanuje marazm...

Prognozy strategii zamówionej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego:...liczba studentów w Polsce będzie nieprzerwanie maleć, by w 2025 r. osiągnąć 55 proc. stanu z 2005 roku... To ma wpłynąć pozytywnie na jakość kształcenia. Przy takich samych wydatkach na nauczanie więcej pieniędzy będzie przypadało na jednego studenta...

Spadkowego trendu na uczelniach nie widać. Liczba miejsc które oferują uczelnie publiczne oczekującym na kandydatom pozostaje taka sama, a często nawet rośnie...

Przykładowo: maturzystów 2010 było o 40 tys. mniej (w całym kraju niż rok temu). Na Uniwersytecie Jagiellońskim liczba czekających na nich miejsc wzrosła o 30% proc. na Gdańskim - o 7%.

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza dla 8102 tegorocznych absolwentów liceów w tym roku przygotował 42 miejsc więcej niż rok temu, na Uniwersytecie Przyrodniczym 60 miejsc jest więcej, a Politechnika Poznańska przyjmie od października 300 studentów więcej niż przed rokiem i o 700 więcej niż dwa lata temu.

Ernst & Young i IBnGR wygrały przetarg resortu nauki na przygotowanie strategii rozwoju szkolnictwa wyższego. Koszt jej powstania to ok. 1,7 mln zł.

W międzyczasie Pani Minister Barbara Kudrycka niszcząc kilka uczelni niepublicznych (i pracując nad tym aby przenieść studentów na uczelnie państwowe) pozbawiła pracy zawodowej rzesze nauczycieli akademickich, którzy niekoniecznie byli wieloetatowcami. A prasie zlecono nadal rzucać kalumnie na wspomniane uczelnie, że nie wywiązują się z realizacji umów.
(Patrz Etykieta: reforma nauki zastąpiona aferą AHE w Łodzi, reformy minister Kudryckiej).

1700 000 PLN to suma niebagatelna. Może teraz zespół Ernst & Young i IBnGR wspaniałych, nieźle do tej pory zarabiających samców o wysokim poziomie testosteronu odda część tych pieniędzy na rzecz tych nauczycieli akademickich, którzy utracili pracę w wyniku nieodpowiedzialnych społecznie posunięć Pani Minister Kudryckiej?