Narodowe Centrum Nauki

wtorek, 22 lutego 2011

Uniwersytet czy system? Gdzie jest Peerel pogrzebany?

Andrzej Borowiec, Instyt Fizyki Teoretycznej UWr:...Dzisiejsze stopnie i tytuły naukowe są więc, wzorem Peerelu, bardziej certyfikatem korporacyjnym przyznawanym bez wyrazistych standardów, z dużym marginesem na nadużycia i manipulacje (nepotyzm, kumoterstwo, działanie koterii), niż świadectwem solidnego dorobku naukowego. Zresztą kryteria dla tego ostatniego nie istnieją, bo potencjalny kandydat nie może wiedzieć, czy je spełnia. Pewność będąca wynikiem jasnych kryteriów oznaczałaby niezależność, a na to system nie może sobie pozwolić. To przecież kolektyw pod słusznym kierownictwem zadecyduje w każdym indywidualnym przypadku osobno, a rada zatwierdzi w głosowaniu. Głosowanie w radzie przypomina to w Sejmie: większość nie ma własnego zdania i kieruje się wskazaniami liderów lub dyscypliną partyjną. X wystarczyło 5 prac, ale będący w analogicznej sytuacji Y musi jeszcze długo czekać. Za X przecież stoi W, a Y nie ma takiego szczęścia. Tytuły tworzą arystokrację, a ta, jaka jest, każdy widzi. "Rozprawa habilitacyjna powinna stanowić znaczny wkład autora w rozwój określonej dyscypliny naukowej lub artystycznej" - mówi stara-nowa ustawa. Jak wiele takich "wkładów" zalega w magazynach CKK, a ich depozytariuszami jest tylko garstka recenzentów? Może w XXI wieku wypada zrezygnować z fikcji i pustosłowia? Uznać po prostu, że "wkładem" jest publikacja wyników badań w jednym z czasopism z ministerialnej listy, tym większym, im wyższą pozycję ma dane czasopismo na liście rankingowej. Na osiągnięcie składa się dorobek, czyli suma wkładów, a całość może ocenić dobrze wyszkolony urzędnik. Można w ten prosty sposób uniknąć patologii podwójnych standardów...