Przykro czytać, przykro słuchać, gdy propagator historii Polski o której często i rzetelnie pisał, z dnia na dzień staje się propagatorem antynarodowych (czytaj antypolskich) idei.
Norman Davies, emerytowany brytyjski historyk (a więc już nie funkcyjny profesor - jak chce WPROST) autor Bożego igrzyska: ...Jest coś niezdrowego w tonie tych celebracji. Myślę, że żałoba nie powinna być związana z triumfalizmem i samozadowoleniem ...Nie wiem, czy dzieci uczestniczące w tych uroczystościach wierzą, że Polacy powstanie wygrali. Ale na pewno lekceważy się te straszne koszty ludzkie. W Polsce widzę albo triumfalizm, albo samobiczowanie. A potrzebna jest spokojna trzeźwa żałoba...
WIĘCEJ
Jest coś z pewnością niezdrowego w asertywności siedemdziesięcioletniego Anglika, którego emocjonalne więzy z Polską ominęły Warszawę. Doktoryzował się na Uniwersytecie Jagiellońskim (1973), jest członkiem korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. jego żona, Maria Korzeniewicz, pochodzi z Dąbrowy Tarnowskiej. Otrzymał wiele odznaczeń z rąk polskich luminarzy partyjnych i akademickich. Jak widać te ostatnie każdemu (nawet racjonalnemu Anglikowi)mogą zawrócić w głowie.
Czy kiedykolwiek brał udział w uroczystościach na Wojskowych Powązkach? Czy kiedykolwiek śpiewał powstańcze pieśni na placu Piłsudskiego? Czy cokolwiek ze spontanicznych zachowań wielu pokoleń Polaków zrozumiał, aby wypowiadać się o ich narodowych potrzebach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz