Narodowe Centrum Nauki

wtorek, 26 kwietnia 2011

Kompletnie nieskuteczna walka z tytułem profesora

Jerzy Stępień, prezes Trybunału Konstytucyjnego (2006-2008):...W krajach prawdziwej autonomii uniwersytetu (Wielka Brytania, Stany Zjednoczone) dyplomy profesorskie wręczane przez króla czy prezydenta uznano by co najmniej za dziwactwo, a na pewno za zamach na wolność nauki i tym samym uczelni. U nas w czasie zaborów narzucono wizję wygodną dla władców absolutnych, a później ze zrozumiałych względów także i dla komunistów, którzy nadając tytuły profesorskie, panowali nad spragnionymi ich licznymi rzeszami, nie tyle naukowców, co ludzi marzących o ułatwieniach wyjazdowych na Zachód, i pewnej niezależności. Ale dzisiaj, kiedy jeździć można, gdzie się tylko chce, i w zasadzie już bez paszportu, po co komu belwederski tytuł profesorski. Zresztą powinno się dzisiaj raczej mówić „namiestnikowski”, jako że w Pałacu Namiestnikowskim, a nie tak jak dawniej w Belwederze, się go otrzymuje. Można się wtedy nie afiszować swoją często marną uczelnią, żywiąc złudną nadzieję, że liczy się właśnie sam tytuł, a nie miejsce, gdzie prowadzi się pracę naukową i dydaktyczną, że o jej jakości nie wspomnę. A właściwie, co mają ze sobą wspólnego osiągnięcia naukowe i pozycja społeczna?...