Narodowe Centrum Nauki

środa, 18 lipca 2012

Standardy e-learningu

Marcin Duszyński: ...Ministerstwo Nauki rozdaje kasę na dziesiątki rożnych projektów, od ośrodków wiodących po fundowanie kobietom naukowcom rożnych nagród. Jednym z najważniejszych tematów współczesności jest gospodarka oparta na wiedzy oraz wynikająca z niej waga systemów informatycznych, niezbędnych w efektywnym kształceniu kadr (przez cale życie, itp.)...

...Wszystkie uczelnie aspirują do wykorzystania e-learningu w codziennych zajęciach, pozyskiwaniu nowych klientów lub (czasami) do wyciągnięcia kasy z Unii na „budowę i rozwój platform e-learningowych wspierających proces dydaktyczny”. Codziennie zastanawiam się po co unia ciągle daje na to kasę, zamiast kupić na własność jeden system i dawać za darmo każdemu kto składa taki właśnie wniosek. Po co odkrywać odkryte i wymyślać wymyślone (poza wyciąganiem kasy dla siebie i znajomków)?
.
I tutaj mamy pytanie do Ministerstwa. Jeżeli chce rozbudować e-learning w Polsce, to dlaczego:
1. Nie kupi jednego spójnego, ogólnonarodowego systemu informatycznego, który mogłoby rozdawać każdej polskiej uczelni śniącej o cudach edukowania na odległość obywateli Burkina Faso lub Krynicy (górskiej lub morskiej)?
Jeżeli musi być cos „naszego” to niech w końcu rozpisze konkurs na jeden, jedyny, logiczny, ładny, sprawny i skuteczny system E-L. Niech się polscy informatycy natrudzą, nawet jako zespół prze-kozaków z rożnych uczelni („best of the best of who didn’t run to Silicon Valley”). Wsadzamy wtedy system na ministerialny serwer i każda szkoła zakłada co chce i robi co chce.
A mając jeden, wspólny system (lub nawet bez niego)…
.
2. Nie ogłosi konkursu na e-przedmioty?
W każdym programie, nawet po uwzględnieniu zróżnicowania wynikającego z KRK i efektów kształcenia, można znaleźć wspólny trzon przedmiotowy. Na 2000 godzin licencjata, niech będzie to 600-900 godzin rzeczy, które muszą być zrobione by absolwent posiadł odpowiednią wiedzę i osiągnął oczekiwane efekty. Na ministerialnej stronie mamy 118 programów wg nazw i zawartości, a więc konkurs mógłby mieć zakres 600h/30h x118 (średnia wielkość wspólnego trzonu / średnia wielkość przedmiotu w semestrze X ilość istniejących aktualnie programów studiów). I robi nam się konkurs na przygotowanie 2360 przedmiotów. Co rozumiem przez przedmiot?
- dokładny sylabus zgodny z międzynarodowymi standardami;
- rozpisane efekty kształcenia;
- rozpisana struktura (tematyka zajęć, ćwiczeń);
- przygotowanie zawartości do każdych zajęć (notatki, opisy, itd.);
- przygotowanie systemów sprawdzających wiedze (np. samo-testowanie się studenta, nie będące uznana forma zaliczenia);
- przedstawienie indykatywnych sposobów zaliczania;
- listy podręczników (obowiązkowych i uzupełniających) oraz artykułów i innych źródeł (stron WWW, itp.);
- materiałów dodatkowych, np. pisanych specjalnie studiów przypadku (na nie może być oddzielny konkurs, jak robi to Emerald)
...


WIĘCEJ

Brak komentarzy: