Janusz A. Majcherek, profesor w Instytucie Filozofii i Socjologii krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego:...Gdybym wypełniał protokół egzaminacyjny dla każdego studenta w trakcie
jego egzaminowania, wówczas nie mógłbym słuchać jego odpowiedzi na
zadane mu pytania. Byłoby tak, jak już jest w gabinetach lekarskich, gdy
lekarz zamiast badać i słuchać pacjenta, wypełnia w komputerze stosowny
formularz. On też jest przecież poddany reżimowi kontroli i nadzoru.
Gdybym zaś wypełniał protokół egzaminacyjny każdego studenta po rozmowie
z nim, wymagałoby to przerwy pomiędzy każdymi dwoma studentami. Po
przeegzaminowaniu ich wszystkich nie pamiętam zaś konkretnych pytań
zadanych każdemu z nich.
Co więc zrobię, jeśli kiedyś jakiś organ kontrolny zażąda wglądu do protokołów sporządzonych przeze mnie dla każdego z przeegzaminowanych podczas tegorocznej sesji studentów? Jeśli już naprawdę będę musiał się nimi wykazać, siądę i wypełnię je na poczekaniu (choć to zajmie pewnie sporo czasu), wpisując przypadkowe pytania. Dla realnie i sumiennie odbytych, solidnych i poważnych egzaminów stworzę fikcyjną dokumentację, aby zaspokoić resortową potrzebę sprawowania nade mną kontroli wynikającą z braku zaufania.
Przecież każdy wie, że chodzi tylko o to, aby papiery były powypełniane we właściwych rubrykach. Nie jest tajemnicą, że do tego sprowadzają się wielkie kontrole nasyłane na uczelnie przez komisję akredytacyjną mającą dokonywać ich oceny (pardon: ewaluacji). W każdym dziekanacie i instytucie rosną więc sterty protokołów, sprawozdań, raportów, bilansów, planów studiów itd., itp. Tak oto resort szkolnictwa wyższego manifestuje zaufanie do pracowników wyższych uczelni i pracuje na wzrost ich zaufania do państwa.
A to tylko pojedynczy przykład, przyczynek do dyskusji o braku zaufania w Polsce... Więcej: TUTAJ
Co więc zrobię, jeśli kiedyś jakiś organ kontrolny zażąda wglądu do protokołów sporządzonych przeze mnie dla każdego z przeegzaminowanych podczas tegorocznej sesji studentów? Jeśli już naprawdę będę musiał się nimi wykazać, siądę i wypełnię je na poczekaniu (choć to zajmie pewnie sporo czasu), wpisując przypadkowe pytania. Dla realnie i sumiennie odbytych, solidnych i poważnych egzaminów stworzę fikcyjną dokumentację, aby zaspokoić resortową potrzebę sprawowania nade mną kontroli wynikającą z braku zaufania.
Przecież każdy wie, że chodzi tylko o to, aby papiery były powypełniane we właściwych rubrykach. Nie jest tajemnicą, że do tego sprowadzają się wielkie kontrole nasyłane na uczelnie przez komisję akredytacyjną mającą dokonywać ich oceny (pardon: ewaluacji). W każdym dziekanacie i instytucie rosną więc sterty protokołów, sprawozdań, raportów, bilansów, planów studiów itd., itp. Tak oto resort szkolnictwa wyższego manifestuje zaufanie do pracowników wyższych uczelni i pracuje na wzrost ich zaufania do państwa.
A to tylko pojedynczy przykład, przyczynek do dyskusji o braku zaufania w Polsce... Więcej: TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz