Narodowe Centrum Nauki

sobota, 30 listopada 2013

Profesor belwederski - najwyższym zaszczytem?

Andrzej (Andrew) Targowski, Western Michigan University,President Emeritus of the International Society for the Comparative Study of Civilizations: ...W II RP aż 300 profesorów wróciło z zagranicy do Ojczyzny; z nich dwóch zostało prezydentami Polski. W III RP praktycznie żaden profesor nie wraca na stałe
do Ojczyzny, a konstytucja jest tak uchwalona, by prof. Zbigniew Brzeziński nie został, broń Boże prezydentem, albo jakiś inny emigrant – co miało miejsce np. na Litwie.
Przy okazji dodam, że w USA mamy także stopień odpowiadający polskiej habilitacji, który nazywa się tenured. Amerykański stopień tenured (dożywotni) jest trudniej zrobić niż habilitację w Polsce. Nie chodzi mi o uznanie w Polsce i ew. „dobry” nekrolog, a o wskazanie na nieeleganckie (mówiąc bardzo oględnie) postawy zarządzających polską nauką wobec swych kolegów z zagranicy.
Z własnej praktyki dodam, że kiedyś byłem takim wizytującym profesorem na jednej z informatycznych uczelni na południu Polski. I kiedy odmówiono mi używania mojego  amerykańskiego stopnia naukowego,w tym samym dniu wyjechałem z tej uczelni i z Polski.
I już więcej nie przyjmowałem propozycji wykładania na polskiej uczelni. Czyżby najwyższym stopniem naukowym w świecie był stopień otrzymany w Belwederze?
Wiem, że jest to głos wołającego na puszczy. I nie mam złudzeń co do obecnej etyki w    , i nie tylko w polityce, bo tu nawet regułą jest jej brak....

Więcej: PAUza Akademicka

Brak komentarzy: