Narodowe Centrum Nauki

wtorek, 20 sierpnia 2013

Czy Mrożek będzie zadowolony z pochówku w Panteonie Narodowym w krakowskim kościele św. Piotra i Pawła?

W Panteonie Narodowym w krakowskim kościele św. Piotra i Pawła Sławomir Mrożek spocznie na życzenie rodziny, którą reprezentuje jego żona Susana  - bo dobrze być wdową po człowieku wybitnym.

Sławomir Mrożek jednak obśmiewał Polskę i nasz Naród ile się dało - za to właśnie był rozpoznany za granicą i kochamy przez polskich intelektualistów. Nie kochał Polski.

Mrożek wyemigrował w 1963 roku i  mieszkał we Włoszech, Francji i w Meksyku. Choć wrócił ponownie do Krakowa w 1996 roku, to w czerwcu 2008 roku po raz drugi zdecydował się na emigrację. Po powrocie Polska wydawała mu się niedorzeczna, koszmarna - co opisał wspaniale w swoim Dzienniku powrotu. Taki dziennik powinien pisać każdy Polak, który przeskoczył kurnik ale decyduje się powrócić na tzw. łono ojczyzny, czyli macochy:

Z wywiadu z Katarzyna Janowską:
Kiedy pan wracał z Meksyku do Polski, pisał pan o chamie, którego komunizm nam zaszczepił. Przez 20 lat wolności ubyło chamów?
- Wręcz przeciwnie. Jest ich coraz więcej i są coraz silniejsi. Przestaje się na nich zwracać uwagę, bo to oni dominują, nadają ton. Są wszechobecni. To jest zresztą światowe zjawisko. Obserwujemy dziś zgrubienie rzeczywistości. Wszystko staje się coraz bardziej chamskie, dotyczy to każdej płaszczyzny życia. 
Więcej: IH
... Przez całe dorosłe życie byłem świadkiem, jak wszystko co lubiłem i czego chciałem, przegrywało i jest już przegrane, a wszystko czemu byłem przeciw, wygrywało i już wygrało. Teraz jestem stary. Starość przynosi zobojętnienie, i chyba to jest jej jedyną zaletą...Więcej: IH

Mrożek po ponownej emigracji z Polski w której się nie odnalazł, osiadł na stałe w Nicei.
...W pojęciu gminnym wyobraźnia to szkodliwa skłonność widzenia czegoś, czego nie ma w rzeczywistości. A jednak prawda jest odwrotna: to bez wyobraźni nie ma rzeczywistości. To, co się nazywa rzeczywistością, jest tylko wyobraźnią zastygłą w rutynę. Dorośli uważają, że dzieci są głupie, ponieważ "zmyślają", to znaczy: maja tylko wyobraźnię ruchomą i żadnej jeszcze rutyny, czyli wyobraźni skamieniałej w nawyki. To prawda, że bez rutyny nie można funkcjonować, ale bez wyobraźni (ruchomej) można tylko funkcjonować. Bez rutyny świat by nie funkcjonował, ale bez wyobraźni świat by nie powstał.
Ani też by nie przetrwał. Rutyna sprawdza się tylko w sytuacjach ustalonych i przewidzianych, w nieprzewidzianych na nic się nie przydaje. Kiedy zdarza się sytuacja zaskakująca, można sobie z nią poradzić tylko za pomocą wyobraźni. A kiedy się lepiej przyjrzeć sytuacjom, okaże się, że sytuacji całkowicie ustalonych, całkowicie przewidywalnych, właściwie nie ma. Wyobraźnia pozwala reagować prawidłowo na zmienność sytuacji, czyli przetrwać. Bezinteresowne ćwiczenia wyobraźni nie są bezużyteczne. ["Comix", str. 67]
***
Nieraz słyszę: "Dobrze, że pan wrócił do Polski. Znowu opisze pan nasz polski absurd, materiału panu nie zabraknie". I jako przykład absurdu podają mi takie czy inne złe funkcjonowanie czegoś, co powinno funkcjonować dobrze. (...)
"To absurd" - mówiło się w Polsce Ludowej, kiedy gasło światło albo spóźniał się pociąg, ale ten "absurd" był jednocześnie aluzją. W społecznym odczuciu winien był ustrój, a nie elektryk czy kolejarz, lecz otwarcie nie wolno było tego powiedzieć. Polski satyryk zaś, kiedy pisał satyrę na dziurę w moście, czuł się jak bohater, gdyż wiedział, i jego czytelnicy wiedzieli, że nie chodzi o dziurę w moście, tylko w czymś innym.
Dziś nie ma już ustroju i jeśli gaśnie światło albo spóźnia się pociąg, to nie ma w tym żadnej metafizyki. Przerwa w dostawie prądu nie jest żadną metaforą, a pociąg, który się spóźnia - żadną polityczną aluzją. I nie ma żadnego absurdu, bywa tylko nieudolność, głupota, zła wola, niedostatki infrastruktury albo po prostu przypadek. Nie opiszę więc "polskiego absurdu", gdyż uważam, że nie ma takiego. Nie wierzę, że teraz jesteśmy "Absurdem Narodów", jak kiedyś byliśmy "Chrystusem Narodów", "Sumieniem Europy" i "Przedmurzem Chrześcijaństwa". Nie bądźmy megalomanami, tym razem w negatywie, jeśli pozytywnie się nie da. ["Absurd", str. 83]
***
Przesada jest do udowodnienia, ale fikcja jest poza kategoriami rozumu, wznosi się w okolice wiary, a kryteria wiary, o ile jakieś są - są niejasne. ["Mądrość Przewodniczącego", str. 185]
***
Ten felieton przytaczam w całości.
Zbliżali się, spluwając gęsto i wołając: "Kurwa! Kurwa!" Gdy znaleźli się w zasięgu cywilizowanego głosu, uchyliłem przedwojennego kapelusza i rzekłem:
- Najmocniej przepraszam, młodzi panowie. Czy nie sądzicie, że wasze zachowanie pozostaje w pewnej dysharmonii z ogólnie, jak dotąd, przyjętymi normami społecznego współżycia?
- Czego? - zapytał jeden z niedowierzaniem.
Drugi był zbyt zdumiony, żeby powiedzieć cokolwiek.
- Mam na myśli wasze zachowanie w miejscu publicznym. Jest ono niestosowne. Powiedziałbym wręcz: rażące.
- Co?
- Agresja, arogancja, wulgarność... Brak higieny osobistej... Zaniedbania natury estetycznej wskazujące na niedomogi etyczne. Pewna samokontrola mogłaby złagodzić to negatywne wrażenie, które odnoszę.
Pierwszy przestawał niedowierzać i błysk zainteresowanie pojawił się w jego oku. Drugi, widocznie powolniejszy, wciąż jeszcze chłonął ze zdumienia.
- To znaczy, że ci się nie podoba?
- Nie będę przed wami ukrywał.
- Sflekujemy go? - zaproponował drugi, nareszcie ochłonąwszy.
- Mamy czas - odparł pierwszy, który widocznie lubił się delektować. I do mnie: - Wolisz w ryja czy pod obcas?
- Niemożliwe.
- W ryja niemożliwe?
- Jedno i drugie niemożliwe.
Już nie zainteresowanie, ale szczera radość błyszczała mu teraz w oku.
- A dlaczego? - zapytał rozbawiony.
- Bo nie wolno.
- Nie?
- Nie.
- A kto mi zabroni?
- My trzej.
Rozejrzał się odruchowo. Ale na pustej ulicy nie było nikogo.
- Jacy trzej, staruszku?
- Pan Smith, pan Wesson i ja.
To rzekłszy, sięgnąłem po mojego wiernego smitha and wessona kalibru 38. Skończył się film i wyszedłem na ulicę. Naprzeciw mnie nadchodziło dwóch. Niestety, nie nazywam się Clint Eastwood. ["Dirty Harry", str. 210-211]
Ale pomarzyć sobie można...
***

2 komentarze:

Ania Markowska pisze...

O, widzę, że ktoś skopiował z mojego blogu cytaty z "Dziennika powrotu". Zapomniał tylko o usunięciu moich osobistych uwag.

IH pisze...

Tak, tak! Niektóre z nich zostały skopiowane (wraz z twoimi uwagami hurtem)z twojego bloga, a pod hasłem: Więcej: Dziennik powrotu znajduje się do twojego blogu link. Dziękujemy za te linki oraz tekst. IH nie jest blogiem o literaturze, a jednak miejsce Sławomira Mrożka jest w nim szczególne.