Narodowe Centrum Nauki

czwartek, 19 lutego 2009

The Neurodiagnostics Report: Brain Imaging, Biomarkers and NeuroInformatics

W dziedzinie neurotechnologii powstanie niebawem około 500 nowych firm zatrudniających ponad 50 000 wyspecjalizowanych pracowników [więcej...], choć już do tej pory liczba firm zajmujących się neurotechnologią w USA i na świecie jest ogromna [więcej...]

NeuroInsights zidentyfikował trzy rynki neurodiagnostyki:

1. obrazowanie pracy układu nerwowego: obejmujące aparaturę medyczną z akcesoriami i czynnikami koniecznymi do badania, diagnostyki oraz monitorowania pacjenta, takich jak miedzy innymi: MRI, CT, PET, SPECT, EEG oraz MEG.

2. diagnostykę in vitro: testy genetyczne, próby przy użyciu biomarkerów, profilowanie próbek pobranych z tkanek o ludzkich, a także takich jak mocz, krew, płyn mózgowo-rdzeniowy.

3. neuroinformatykę: wielowymiarowe bazy danych oraz systemy oprogramowań przechowywujące i analizujące dane od poziomu genetycznego po behawioralny.


Zmiany zaproponowane przez minister Kudrycką w kwestii kierunków zamawianych obejmują nanotechnologię, lecz wyobraźnia neurotechnologiczna wydaje się być barierą nadal nie do przeskoczenia...

Nic dziwnego. Polska to kraj w którym programy edukacji psychologów i medyków szerokim łukiem omijają poważne podstawy neuronauki.

Dopóki studia psychologii w Polsce będą traktowane jako studia klasycznie humanistyczne - to możliwość sensownych, adekwatnych do współczesności programów nauczania będzie zerowa - a teoretyczną kognitywistyką będą się zajmować filozofowie, na katedrach filozofii, którzy swoją wiedzę czerpią jedynie z podręczników, nie mając w życiu do czynienia z mikroskopem albo z obserwowaniem aktywności neuronu na oscyloskopie...

Aby uzyskać wiedzę podstawową na temat pracy mózgu należy zaliczyć:


1. podstawowy kurs anatomii w prosektorium
2. podstawowy kurs fizjologii w pracowni fizjologicznej
3. podstawowy kurs neuroanatomii w pracowni anatomo-histologicznej

Specjalistyczna i bardzo skomplikowanej wiedzy z dziedziny neuronauki, wymaga praktykowania, ćwiczeń, a przede wszystkim eksperymentowania, ponieważ jest to nauka o reakcjach (aktywności neurochemicznej) neuronów w różnych sytuacjach, w różnych strukturach mózgu, pod wpływem działania różnych czynników, w tym neuroprzekaźników.

Takiej wiedzy nie ma zdecydowana większość psychologów w Polsce z winy fatalnie funkcjonującego systemu zarządzania nauką oraz bezmyślnie powielanych minimów programowych przez różne uczelnie, które będąc uczelniami autonomicznymi nie są w stanie odpępowić się od myśli centralnego kierownictwa...

Trójwymiarowe fantomy dając jakieś przybliżenie relacji, proporcji itp, a w żadnym wypadku nie pomogą nauczyć się neurofizjologii mózgu! O wiele korzystniejsze jest kontakt bezpośredni z mózgiem jakiegokolwiek ssaka.

Neurologia polska, to kolejna ciemna dziura wiedzy w porównaniu do wykształcenia neurologów na świecie

Polski system kształcenia kładzie nacisk na opanowanie różnicowego diagnozowania, pomijając konieczność opanowania bardzo szczegółowej, współczesnej wiedzy z zakresu cytoarchitektury oraz molekularnej budowy mózgu.

Poza tym, aby rozumieć pracę mózgu, przynajmniej w zakresie jakiegoś wybranego obszaru funkcjonowania o.u.n., należy dokonać jakiś konkretnych badań w tymże obszarze i opublikować je w czasopismach międzynarodowych, typu peer review.

Znaczących naukowo polskich neurologów można sprawdzić pod tym kątem w wyszukiwarkach naukowych takich jak Google Scholar, Publish and Perish, PUBMED.

Fatalne nauczanie podstaw anatomicznych skutkuje niedouczeniem w obszarach bardziej wyspecjalizowanych.

Przykład z autopsji: porównywanie metod uczenia anatomii prawidłowej w późnych latach 60. w na AM w Krakowie do zajęć anatomii prawidłowej na AM w Poznaniu w końcówce lat 90. na AM w Poznaniu wypadają bardzo niekorzystnie:

W latach 60. w każdy student miał do czynienia z regularną dysekcją każdej części ciała, a podczas zajęć prosektoryjnych opanowywał sztukę dysekcji.

W końcówce lat 90. - istniało ogromnie zróżnicowanie jeśli chodzi o tryb studiów:

Studenci regularni nie mieli w ogóle możliwości nauczenia się dysekcji, uczenie się polegało na czystym oglądzie wysuszonych eksponatów, które od wielu lat leżały w formalinie, o dysekcji mózgów nie było mowy, a wszelkie kolokwia oraz egzaminy miały charakter zasadniczo teoretyczny,

Studenci dewizowi mieli zaledwie jeden, ale za to prawidłowy eksponat do dysekcji, ale nie mogli tej dysekcji robić sami (w obawie, że go popsują), dysekcję przeprowadzali tylko nauczyciele akademiccy. O dysekcji mózgów również nie było mowy. Dla dewizowców jednak egzaminy były praktyczne (bo musiały być dostosowane do wymogów nauczania anatomii prawidłowej w USA).

W USA studenci mają do dyspozycji nie tylko podręczniki anatomii (jak np. polski Bochenek - ciągle obowiązujący!) ale również podręczniki technik dysekcji! W większości amerykańskich szkół medycznych studenci również nie przeprowadzają dysekcji mózgu, ale maja dostęp do zafoliowanych preparatów mózgu, w różnych przekrojach, i w różnych płaszczyznach

Formalne dyskusje z osobami z polskich kręgów neurologiczno-neurofizjologicznych posiadające cała paletę tytułów dr habilitowanych czy profesorskich, poświadczających ich samodzielność naukową - ujawniają bardzo niski poziom wiedzy na temat cytoarchitektoniki oraz neurochemii mózgu, a także zrozumienia konieczności modyfikacji metodyki nauczania - co zdumiewa brakiem proporcji do posiadanych tytułów naukowych.

Na samą myśl konieczności korzystania z porady neurologa wykształconego według opisanych standardów obowiązujących 10 lat temu na AM w Poznaniu można dostać gęsiej skórki - szczególnie, że poziom nauczania Katedry Anatomii Prawidłowej na AM w Poznaniu w owym czasie był w oczach studentów oceniany najlepiej!

Warto zwrócić uwagę na fakt, że rozwój technik obrazowania czynności mózgu (a szczególnie funkcjonalny rezonans magnetyczny - który o ile nic się w tej kwestii nie zmieniło jest jedynie w Krakowie na całą Polskę! – co jest właściwym miernikiem upowszechnienia wiedzy z zakresu neuronauki) wskazuje na pewne prawdopodobieństwo, że zarówno poznawanie, badanie oraz operacyjne leczenie mózgu już w niedługim czasie odbywać się będzie bez konieczności nabycia umiejętności dysekcji tkanki mózgowej!

Wymagania jednak wzrosną: nabycie umiejętności trójwymiarowego obrazowania wymaga jakiejś znajomości matematyki i fizyki, neurochemiczne różnicowania znajomości chemii, w wszystko szczegółowej znajomości współczesnej biologii.

Czy ma to jakikolwiek wpływ na różnicowanie programów studiów medycznych i psychologicznych w Polsce?

Brak komentarzy: