Narodowe Centrum Nauki

wtorek, 11 stycznia 2011

Szkolnictwo wyższe – rewolucja?

Kto będzie zadowolony?

Czyje interesy wzmacnia przedłożenie rządowe? To bardzo trudne pytanie. Obserwując dyskusję na komisji, można odnieść wrażenie, że przede wszystkim ustawa jest tworzona wbrew środowisku, ponieważ większość poprawek, wątpliwości czy postulatów KRASP (Konferencji Akademickich Rektorów Szkół Polskich) KRZASP i pozostałych organizacji zrzeszających uczelnie publiczne i niepubliczne jest na pniu i przy pomocy maszynki do głosowania PO – odrzucanych. Patrząc na ten proces z pozycji zadowolonego przedstawiciela BCC (nasze poprawki akurat zostały przyjęte), zadaję sobie pytanie: Kto poza tym wyjdzie z tej sali zadowolony? Czy może realizowane są postulaty studentów? Ale obserwujemy też odrzucanie kolejnych postulatów Parlamentu Studentów, stowarzyszenia doktorantów itd. To może chociaż wojskowi? Ale właśnie 15 grudnia głosami PO (wobec samotnego głosu posłanki Łybackiej i jeszcze jednego posła opozycji) runęła niezależność akademickich uczelni wojskowych. Od tej pory, np. WAT, który kształci ponad 90 proc. studentów cywilnych, użyjmy symboliki właściwej – idzie ponownie w kamasze. Głosów „Solidarności” oraz ZNP ignorowanych raz za razem nawet nie wspomnę. Jest w tym jednak pewna logika, ponieważ obiektywnie rzecz ujmując, znaczna część przedłożenia rządowego ma sens. Wiele poprawek wnoszonych przez różne środowiska ma sens tylko dla nich. Propozycje rządowe natomiast, nawet jeśli nie mają czasem logicznego czy prawnego uzasadnienia, to mają silny wydźwięk społeczny i propagandowy.
W ten sposób na przykład do obowiązków nauczyciela akademickiego należy od tej pory przestrzeganie prawa własności intelektualnej. Tak jakby bez tego zapisu nie musiał prawa przestrzegać. Rektorzy, w których grupie zwykle mam zaszczyt siedzieć, komentują takie kwiatki niezwykle dosadnie: zapiszmy też, że ma nie kraść. Przecież jeśli tu nie zapiszemy takich obowiązków, że ma przestrzegać generalnie prawa, to prawa przestrzegać nie będzie?