W ciągu ostatnich 10-20 lat model kariery naukowej w USA zmienił się. Można go nazwać modelem kariery białego mężczyzny. Model został już na tyle wyśrubowany, że nawet mężczyźni nie chcą podejmować tych karier, a wielkie firmy nawołują o poluzowanie restrykcji w wydawaniu wiz H1B aby ściągnąć do USA tanią i pracowitą siłę roboczą...
pokazują się na radach naukowych czywydziałowych kilku jednostek oddalonych o setki mil czy kilometrów
nie majączasu na naukowe dyskusje, bo prawdziwa nauka to czarna robota do którego potrzeba niewolnika i pieniędzy
Reszta zrobi się sama:
wystarczy przejrzeć nowości z kilku dziedzin
poszukać naiwnych chętnych do rzekomej współpracy co posłużą własnym CV i dorobkiem
wysmarować grant, co sztuką nie jest jeśli się już raz przebrnęło przez procedury
następnie chętnych mniej lub bardziej delikatnie można usunąć
grant przenieść do innej instytucji
W efekcie można zabłysnąć naukowo i menedżersko, pracą od podstaw się nie kalając, oszukując się co do własnej roli w nauce, a przede wszystkim, zapominając o fakcie, że to nie kto inny, lecz niewolnik widzi szczegóły od których zależy jakość nauki.
Działania tego rodzaju istotnie mogą podejmować jedynie mężczyźni kompletnie pogubieni w ogólnoludzkich wartościach, wyborach etycznych, zachowaniach prospołecznych dzięki wsparciu oddanym im kobiet prowadzących im dom, wychowujących ich dzieci i nierzadko wspierających ich menedżerskie pasje finansowo.