Narodowe Centrum Nauki

piątek, 15 października 2010

Naukowcy: Sytuacja jest tragiczna

Krytyka Polityczna:Co może w tej sytuacji zmienić nadchodząca reforma?

dr Przemysław Sadura, Instytut Socjologii UW...Paradoksalnie dużo. Zmiany mają ograniczyć wieloetatowość pracowników dydaktyczno-naukowych. Zatrudnienie na drugim etacie będzie wymagało zgody rektora lub kierownika jednostki naukowej, a trzeci etat będzie zabroniony. Taki zapis może się przyczynić do integracji środowiska pracowników naukowych. Do tej pory stosowali oni bowiem indywidualistyczne strategie działania. Każdy dbał o własny interes, a trzy niskie pensje kumulowały się w nienajgorsze miesięczne dochody. Najwyższy czas, aby akademicy podjęli walkę o prawa pracownicze - swoje oraz pracowników administracyjnych. Spodziewam się, że niebawem będziemy mieli do czynienia z ożywieniem tego środowiska. Być może początkiem długiego marszu będzie organizowana przez ZNP 14 października demonstracja przeciw niedofinansowaniu, komercjalizacji i biurokratyzacji szkolnictwa wyższego...

Krytyka Polityczna: Jak ocenia Pani obecną sytuację pracownic i pracowników nauki w sektorze szkolnictwa wyższego?

dr Ewa Alicja Majewska, Gender Studies UW; Gender Studies Orebro, Szwecja:...Obecna sytuacja jest zła. Pensje i uposażenia polskich naukowców pozostają od lat na nieporównywalnie niższym poziomie niż pensje naukowców w krajach Europy Zachodniej...

Krytyka Polityczna: Co zmienić może w tej sytuacji nadchodząca reforma?

dr Ewa Alicja Majewska, Gender Studies UW; Gender Studies Orebro, Szwecja:...Nadchodząca reforma zaprojektowana przez minister Kudrycką, we współpracy ze „specjalistami” z Ernst&Young, jest tak samo problematyczna, jak pakiet reform zaproponowany na krakowskim Kongresie Kultury w 2009 roku przez prof. Jerzego Hausnera. Obie propozycje wydają się szkodliwe z tych samych powodów. W zeszłym roku w „Tygodniku Powszechnym” krytykowaliśmy projekt reformy kultury wraz z Kubą Szrederem. Dziś moglibyśmy z łatwością posłużyć się tymi spostrzeżeniami do analizy sytuacji w szkolnictwie wyższym. Kultura i nauka są w tych projektach traktowane jak dobro ekonomiczne, towar; skądinąd twórcy/naukowcy również stają się w tych projektach raczej rubrykami w tabelce, nie wspominając o studentach, których bierze się pod uwagę w zasadzie głównie w sensie ilościowym. Za wszelką cenę wprowadza się patronat korporacji czy prywatnych firm nad rozwojem niektórych dziedzin badań. Nie mówi się o tym, że obecność korporacji na uczelniach wpłynie na badania na dwa sposoby: tematycznie i funkcjonalnie. Premiowane będą nie tylko tematy/problemy interesujące dla korporacji, ale również sposoby ich przedstawiania i rozwiązania korzystne dla koncernów. Myślenie o pracy naukowej zmieni się w myślenie o towarze, który trzeba wygenerować w określonym czasie i w określony sposób, a korzyści zaczną być liczone tylko w sensie krótkofalowym, a nie w długofalowym. Doprowadzi to w konsekwencji do ograniczenia wolności akademickiej, również poprzez kierowanie badań jedynie w kierunku, który wyznaczany jest dostępnym finansowaniem (w ramach ścisłych ram programów grantowych). Już w latach sześćdziesiątych XX w. Jurgen Habermas przestrzegał przed kolonizacją życia społecznego przez racjonalność instrumentalną, nastawioną na uzyskiwanie doraźnych korzyści. Uważam, że jego rozumowanie jest dzisiaj bardzo aktualne. To, co publiczne (kultura dokładnie w tym samym stopniu, co uniwersytet) nie może funkcjonować wyłącznie w oparciu o rynkowe kryteria produktywności i efektywności. Nie możemy zakładać, że wszystko ma przewidywalne, ściśle określone rezultaty i że zawsze od razu przyniesie zysk oraz da się zmierzyć ustalonymi ramami pomiaru. Myślenie w kategoriach neoliberalnych jest na dłuższą metę dla kultury i nauki zabójcze, choć w krótkim okresie może przynieść pewne korzyści...